aktualności
Pamiętne dni Września '39
dodano: 2010-09-01 13:09:40
II wojna światowa dla Szubina rozpoczęła się wraz z pojawieniem się wozów z uciekinierami z sąsiednich powiatów graniczących z Niemcami. Uciekinierzy z najpotrzebniejszym dobytkiem udawali się w głąb kraju. Do samego miasta wojska wroga wkroczyły we wtorek, 5 września. Ustanowiono władze miasteczka i władze powiatowe. Komendantem wojennym miasta został mjr Würt von Würthenau, natomiast tymczasowym starostą powiatu szubińskiego – kupiec Walter Reichel, który przed wojną był przewodniczącym miejscowej Jungdeutsche Partei. Następnie zastąpił go Karl Hermann Zülch. Funkcję burmistrza Szubina powierzono w pierwszych dniach Aleksowi Degnerowi, kupcowi z Szubina, którego później zastąpił Karl Schröder. Szubin został wcielony do rejencji inowrocławskiej Okręgu Kraj Warty, który był częścią III Rzeszy. Od pierwszych dni nowa władza okupacyjna rozpoczęła zakrojoną na szeroką skalę akcję eksterminacyjną ludności polskiej.
Członkowie Selbstschutz (Samoobrony), paramilitarnej organizacji złożonej z miejscowych Niemców, rozpoczęli akcję odwetową na Polakach. Przeprowadzano aresztowania Polaków, których kierowano do więzienia lub obozu, dokonywano rewizji domów. Niemcy przeprowadzali także rozstrzeliwania, często w miejscu zatrzymania, bez wyroku sądu.
Do końca nie zapomnę tych strasznych widoków na mieście – wspominał Edmund Kalinowski z Szubina – jak zabijano i męczono mieszkańców. Taki los spotkał Mateusza Kalkę, który mieszkał przed wojną w naszym domu z żoną i synami. Kalka był już w podeszłym wieku i do Szubina przeprowadził się z Kowalewa, gdzie wcześniej pracował. Jeden z jego synów już miał rodzinę. Był z nami na ucieczce w pierwszych dniach września ’39 r. i z nami wrócił do domu. Gdy wracał, to był jakiś niespokojny, jakby się czegoś obawiał. Tego sądnego dnia, 8 września 1939 r., miał iść do Magistratu i namawiał mojego ojca, by poszedł z nim. Wtedy chodzenie po ulicach było bardzo niebezpieczne. Poszedł i gdy przechodził koło domu na dzisiejszej ul. Kościuszki z budynku wyszedł Niemiec z Kowalewa, z którym Kalka pracował przed wojną i miał jakiś spór. Niemiec wyciągnął broń i zabił Wacława Kalkę, a krew z jego ciała spływała w dół ulicy.
Dysponowano listami osób aktywnych przed wojną. Szczególnie bezlitośnie traktowano członków organizacji skupiających weteranów powstania wielkopolskiego, urzędników, rezerwistów, inteligencję i duchowieństwo. Aresztowania przeprowadzano nie tylko na bazie własnych materiałów, także na bazie donosów. Aresztowanych Polaków kierowano do więzienia lub obozu urządzonego na bazie zakładu wychowawczego. Dokonywano rewizji w domach i w gospodarstwach. Po aresztowaniu Franciszka Januszewskiego i uwięzieniu go w obozie Ernest Schram zarekwirował jego żonie dziesięć ton zboża. Niemcy przeprowadzali także rozstrzeliwania często w miejscu zatrzymania, bez wyroku sądu. Po powrocie z ucieczki trzeba było się zameldować w urzędzie, gdzie działały już władze niemieckie. Po drodze byliśmy zatrzymywani, a wóz, na którym jechaliśmy, był przeszukiwany, zapewne w celu zdobycia jakiś kosztowności. Ostatni raz przed Szubinem rewizja była w Kowalewie. Znaliśmy tych ludzi, którzy nas rewidowali. Mama była akuszerką i dobrze znała ten teren. W Szubinie po powrocie wielkim przeżyciem było samo wyjście na ulicę, bo mógł akurat przechodzić jakiś szubiński Niemiec, który za nami nie przepadał i to stanowiło podstawę do aresztowania. Ciała Tomasza Dzikowskiego i Stanisława Adamczaka leżące przez kilka dni przed budynkiem starostwa budziły ogromny strach – wspominała Zdzisława Cholewińska z Szubina.
Autor:Kamila Czechowska – fragment referatu wygłoszonego na sesji popularnonaukowej
|